"Cudze chwalicie, a swojego nie znacie" – od lat Polacy tłumnie wyjeżdżają za granicę, uznając egzotyczne kierunki za bardziej atrakcyjne. Gdy ktoś potem zdaje relację ze swojej wakacyjnej podróży, Włochy, Hiszpania, czy dalsze destynacje, takie jak Indonezja, lepiej wypadają na tle bałtyckich plaż.
I wiecie, co? Piszę to z autopsji. Sama uważałam wyjazd do innego państwa, jako pewnego rodzaju prestiż, szansę ujrzenia zapierających dech w piersi widoków. Tylko zapomniałam o jednym – że od 32 lat mieszkam w kraju, z którym tak naprawdę dobrze się nie poznałam i który również słynie z malowniczych krajobrazów. Gdyby moją dotychczasową zażyłość z Polską porównać do relacji z kobietą, mogłabym powiedzieć, że to moja dobra koleżanka. Widzimy się często, rozmawiamy na bezpieczne tematy, ale pewnych granic nadal nie przekraczamy.
No właśnie, dopiero 2 lata temu uzmysłowiłam sobie, jak wiele rzeczy w Polsce mam jeszcze do zobaczenia: Mazury (byłam tam raz jako mała dziewczynka, ale niewiele pamiętam), Puszcza Białowieska, Wyspa Wolin, Giewont (Tatry i Zakopane są mi dobrze znane, tylko jakoś na Giewont nigdy nie było mi po drodze albo moje plany krzyżował złośliwy los), Sandomierz, Biebrzański Park Narodowy – i uwierzcie mi, to nie jest pełna lista!
Kilkadziesiąt miesięcy temu zaczęłam więc intensywniejszą eksplorację Polski. Wiecie, aby lepiej poznać swoją koleżankę. Na początek skromnie: Twierdza Modlin, Lublin, Nałęczów, a potem rozbujałam się jeszcze bardziej: Kazimierz Dolny, Żelazowa Wola, Pomiechówek, Szczecin, Trójmiasto. Schodziłam z utartych szlaków, aby dotrzeć do mniej uczęszczanych przez turystów miejsc.
Wszyscy ubolewamy nad obecną sytuacją- koronawirus dał się wszystkim we znaki. W tych mało sprzyjających podróżowaniu okolicznościach (niektóre kraje pozostają zamknięte) można jednak dojrzeć też pozytywy. Polacy zaczęli masowo odkrywać Polskę – jedni po raz pierwszy w życiu, inni na nowo, doceniając ją jeszcze bardziej. A jest co doceniać. Mamy dostęp do morza, południe kusi łańcuchami górskimi, a wielbiciele żeglowania będą wniebowzięci w Krainie Polskich Jezior.
W tym roku wybieram się z Terespola do Giżycka wschodnim szlakiem rowerowym Green Velo. Wraz z koleżanką zamierzamy pokonać tę trasę w 7 dni. Co czeka nas po drodze? Narodowe parki krajobrazowe, dzika przyroda, zwiedzanie Białegostoku, noclegi w punktach agroturystycznych. Im bliżej wyjazdu, tym jestem coraz bardziej podekscytowana. Moja więź z Polską zacieśnia się i jestem wręcz pewna, że po tej wyprawie już tylko krok będzie dzielił mnie od zaprzyjaźnienia się z nią na dobre.